9.11.2019

#Fan_fiction - Bitwa o Endor - część 2

Kompensatory inercyjne Nexusa nie dały radę zniwelować fali uderzeniowej. Na mostku panował względny spokój, chyba tylko dlatego, że wszyscy byli w zbytnim szoku. Cudowna broń Imperium Galaktycznego, z samym Imperatorem Palpatinem na pokładzie przestała istnieć. Thrals podniósł się z podłogi.



-Raport o stratach i stanie okrętu, natychmiast! - krzyczy do stojącego przy konsoli oficera.
Odpowiada mu wystraszony Libke;
-Sir, dostaliśmy odłamkiem gwiazdy śmierci, który zniszczył jeden z hangarów remontowych, poza tym niewielkie uszkodzenia uzbrojenia, system podtrzymywania życia i regeneracji atmosfery przecieka, jednak ekipy techniczne już się tym zajmują. Silniki nienaruszone, tarcze pracują z wydajnością 85%.
-Bardzo dobrze - odpowiada zadowolony komodor.
-Zaraz, co oni, przepraszam, robią?! - wymyka się któremuś z marynarzy.
Za iluminatorem widać obraz grozy i zniszczenia. Stosunkowo niewielka flota rebelii nie ma znaczenia, jednakże spore grupy bojowe imperialnych zaczynają prowadzić ostrzał do sojuszników. Panuje niewyobrażalny chaos, wszędzie latają odłamki, eskadry myśliwców TIE różnych typów ostrzeliwują się wzajemnie.
Na konsoli komodora zaczyna migać sygnał oznaczający oczekujące połączenie. Thrals naciska przycisk i jego oczom ukazuje się metrowa podobizna Wielkiego Moffa Dorvina. Zwykle skory do śmiechu oficer jest obecnie wycieńczony i przerażony, wory pod oczami sugerowałyby jego rasę jako neimoidianina.
-Sir, co to do cholery ma znaczyć? Dlaczego Terradoc, Harrsk i cała ta hałastra zachowują się jak kadeci, kiedy opiekuna nie ma w sali?
-Nie wiem, komodorze, obawiam się, że pozostaje nam tylko się wycofać. Nie wiadomo już, kto podlega komu, Wielki Admirał Vas E'kra nie żyje, Wiceadmirał We'kat został wystrzelony nieprzytomny w kapsule. Przechwyciliśmy go, ale nie wiadomo, czy zostanie odratowany. Sugeruję odwrót, ten system i tak jest nic nie warty dla nikogo poza fanami wątróbki z Ewoka. Na bezpiecznym kanale wysyłam punkt zborny. Wy zapewne skierujecie się na Cirdolan, sam nawet nie wiem, gdzie to jest i niech tak zostanie. To koniec, niebieski - wzdycha - imperium, jakiemu służyliśmy przestało istnieć wraz z śmiercią Jego Wysokości. Jak sam widzisz, ci idioci już zaczęli walczyć o swoje maleńkie państewka.
-Do zobaczenia, moffie. Mam nadzieję, że nie przyjdzie się nam spotkać na froncie. Nie chciałbym takiego marnotrawstwa.
-Żegnaj, Thrals, i powodzenia.
W tym momencie transmisja się urywa. Mitth'ral'Senis musi działać, zanim będzie za późno, rozpoczyna więc przygotowania.
-Kontrola myśliwców, wydajcie natychmiast rozkaz powrotu. Sternik, kurs na Bazę Rankor. Skaczemy jak tylko 181 powróci. Promienie ściągające, zbierzcie jak najwięcej rozbitków, przydadzą nam się uzupełnienia. Azure Dragon, lądujcie w hangarze dwunastym, wasze tarcze nie wytrzymają tego gąszczu.
Marynarze potwierdzają rozkazy. Dowódca myśliwców jest zapewne niezadowolony, jednakże nie ośmieliłby się sprzeciwić komodorowi. Kolos powoli manewruje w kierunku bezpiecznego obszaru skoku. Po pełnych napięciach chwilach, wszyscy pozostali przy życiu piloci są już na pokładzie.
Thrals zamyślony patrzy w iluminatory. Jego służba dla Imperium rozpoczęła się, kiedy dowiedział się o dokonaniach swojego dalekiego krewnego, pełniącego obecnie funkcję wielkiego admirała. Walczył nad Ryloth, na kalamariańskiej kolonii w systemie będącym tylko zlepkiem koordynatów i w wielu niezliczonych miejscach. Powoli piął się w górę od wiecznie niewyspanego pilota zdezelowanego TIE/ln, wszczynającego burdy z szturmowcami na posterunku Kuat/45, przez dowódcę eskadry, skrzydła, aż do teraz, kiedy jako dowódca Piątej Brygady pełnił rolę mobilnego wsparcia w największych ogniskach oporu. Stłumił rebelię swoich rodaków, korzystając z podobnego podstępu, jak swego czasu ten zbrodniarz Tarkin. Rzekomy zdrajca "uciekł" ze stacji wprost do bazy wroga położonej w rejonie mgławic. Normalnie przeczesywanie sektora zajęłoby lata. Biedny Moslander, mimo oczyszczenia z zarzutów i tak nie wytrzymał łatki zdrajcy i wystrzelił się w kapsule w kierunku gwiazdy. Walczyl jak bohater, zginął jak słabeusz.
Nexus w końcu wszedł do nadprzestrzeni. 
-Poruczniku, przejmuje pan mostek - rzucił Thrals do pierwszego oficera i zjechał windą na pokład medyczny, na którym zgromadzeni byli rozbitkowie. Osobista obecność dowódcy podobno dodaje siły ducha żołnierzom. W pewnym momencie zauważył, że jest obserwowany. Nadal wymieniając uprzejmości z rozbitkami i zapewniając ich, że w miarę możliwości nie stracą swoich stopni, dyskretnie próbował się obejrzeć przez ramię, jednakże niczego podejrzanego nie wypatrzył. W celu zjechania na pokład startowy skierował się do windy.
-Sir? - usłyszał niepewny męski głos. Obrócił się. Naprzeciw niego stał pilot w stopniu sierżanta w podartym uniformie. Poobijany hełm trzymał pod pachą. Wysoki niebieskooki blondyn wyglądał na nawet bardziej zmęczonego niż wcześniej moff Dorvin. Wyglądał chyba na dość młodego. Thrals nadal miał problem z ocenianiem wieku u ludzi.
-Tak, sierżancie?
-Sir, chciałbym panu podziękować za ratunek. Ścigałem A-winga, kiedy to się stało. Dostałem odłamkiem w statecznik, uderzyłem w jakiś kawałek złomu i wpadłem w korkociąg. Jakiś bandyta przedziurawił mi kabinę i musiałem się katapultować. Już myślałem, że to koniec, setki niszczycieli strzelające do siebie, nikt nie odpowiadał na mój sygnał S.O.S. Aż zobaczyłem holownik z oznaczeniem piątej brygady. Zawsze chciałem należeć do pańskiej jednostki, sir. Jeśli zostanę przyjęty do służby zrobię co w mojej mocy, żeby zadowolić pańskie oczekiwania.
W tym momencie pilot spojrzał oficerowi w czerwone oczy pałające blaskiem. Wypiął pierś, co normalnie wyglądałoby dumnie, a w obecnej sytuacji raczej żałośnie i zasalutował.
-Spocznij, sierżancie. W obecnej sytuacji potrzebuję żołnierzy gotowych do walki, ale - tutaj groźnie spojrzal na pilota - to oznacza żołnierzy wypoczętych. Jak się nazywacie?
-Alexander Terius, sir, 27 Korpus Koreliańskich Sił Obronnych - odpowiedział młody pilot z zapałem. Podobała mu się ta energia. Młody pilot przypominał mu jego własną burzliwą młodość.
-Sir, wiele słyszałem o panu. Podobno pańskie siły mają największa efektywność i najmniejszy współczynnik strat. Proszę pozwolić mi na dołączenie do pańskich sił!
-Alex, wykonałeś swój obowiązek funkcjonariusza imperium. Twoim zadaniem jest teraz nabranie sił i to jest rozkaz! Nie przydasz się nikomu w nadprzestrzeni. Jak dolecimy na Cirdolan, na pewno znajdzie się dla ciebie przydział. Spotkamy się w symulatorze, osobiście trenuję każdego rekruta. Wtedy pokażesz, ile jesteś wart.
-Tak, sir! Dam z siebie wszystko! - Z tymi słowami koreliański pilot oddalił się korytarzem.

[TO BE CONTINUED]

Kilka słów od autora; 
Endor to wstęp do większej serii o przygodach Thralsa po rozpadzie Imperium. Piszcie w komentarzach co o tym sądzicie. Tak, zabiłem kilka postaci ze starego IGRP, jednakże proszę, traktujcie moje opowiadania jako osobny kanon, wiele wydarzeń z IGRP będzie zretconowanych, być może wrócą postaci, które w IGRP już są zabite, na pewno będzie kilka nowych.

W następnym odcinku: Młody pilot szkoli się pod okiem Thralsa. Czy uda mu się spełnić oczekiwania mentora? Czy Baza Rankor jest bezpieczną ostoją? Czy uda się uruchomić silniki starego Venatora wbudowanego obecnie w bazę?

Jeśli szukacie, tutaj link do części pierwszej, tylko ostrzegam, że w mojej opinii jest nieco słabsza;

https://holo-net-news.blogspot.com/2018/09/fanfiction-bitwa-o-endor-czesc-1.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz